
Nanogeneratory piezo-elektryczne zamieniają drgania, naprężenia, naciski itp. na przepływ elektronów dzięki swojej nano-strukturze, która umożliwia kumulowanie niewielkich efektów. Nowy nanogenerator już warto kupić, choć jeszcze nie wyszedł z laboratorium i trwają prace nad jego ulepszeniem.
Ogólnie, tak jak czekamy na energię z biopaliw, solarów, syntezy termo-jądrowej, tak też czekamy na energię z efektu piro-elektrycznego (różnica potencjału dzięki temperaturze), efektu tribo-elektrycznego (pewne materiały po zetknięciu i rozdzieleniu nabywają potencjału), efektu piezo-elektrycznego (mechaniczne odkształcenie wytwarza potencjał) i pewnych innych szczególnych procesów (np. magnetohydrodynamiczny, termofotowoltaiczny, betawoltaiczny).
{jumi [adv/advfront.php]}
Obecnie, we współpracy chińsko-amerykańskiej, uzyskano rekordową wydajność nanogeneratora piezo-elektrycznego opartego na nano-drutach z cyrkonianu-tytanianu ołowiu. Działanie konstrukcji obrazuje załączony obrazek – nacisk na ułożone pionowo druciki powoduje odpływ elektronów do dolnej elektrody (linia z minusami) i dodatni potencjał w górnej (linia z plusami). W testach stwierdzono, że przy optymalnym stresie mechanicznym (niezbyt silne uderzenia) wytwarzał się potencjał 209 V (3,6 x więcej niż dotychczas) oraz prąd o gęstości 23,5 μA/cm2 (2,9 x więcej niż wcześniej). Zatem niecałym centymetrem kwadratowym tej konstrukcji można na stałe zasilić 1,9 woltową diodę LED, bez konieczności nagromadzania ładunków w dodatkowym komponencie (co było konieczne dla wcześniejszych słabszych konstrukcji).
Jesteśmy więc coraz bliżej stosowania takich źródeł prądu np. w kurtkach i butach, w budynkach, w pojazdach i urządzeniach wystawionych na wiatr lub fale, czy wewnątrz organizmu (np. bicie serca mogłoby zasilać pewne nano/mikro-urządzenia). Tak (lub inaczej) zasilane czujniki, procesory, nadajniki, silniki itd. staną się zatem wszechobecne – trzeba tylko pilnować by wyłącznie ku naszemu pożytkowi.