Firma Aerotrain wyskoczyła ostatnio z propozycją ciekawej alternatywy dla dronów, które obecnie są domyślnym wyborem osób pragnących coś sfilmować bądź sfotografować z powietrza. Zamiast kolejnej, energożernej maszyny z kręcącymi się wściekle wirnikami oferują swoisty miniaturowy sterowiec z zamontowaną kamerą.
Ich Skye to nic innego jak napompowany helem balon, kierowany za pomocą małego, elektrycznego silniczka, na który można zaczepić wybrany przez nas sprzęt nagrywający (pod warunkiem, że jego ciężar nie przekroczy limitu 2 kilogramów). To, jakie rozmiary osiągnie nasz prywatny mini-sterowiec zależy już od naszych potrzeb bądź fantazji – maksymalnie może mieć średnicę 3 metrów. Jak na balon przystało, to hel znajdujący się w jego wnętrzu jest głównym „sprawcą” lotu, silniczek zaś służy tylko do kierowania. Dzięki temu Skye potrafi wytrzymać w powietrzu o wiele dłużej niż przeciętny dron. Według danych producenta, lot może trwać nawet dłużej niż dwie godziny.
Poza ekonomicznym zużyciem energii, według firmy Aerotrain Skye ma jeszcze inne zalety. Przede wszystkim, w przypadku, gdyby doszło do jakiejś awarii, spadający dostojnie z nieba balon raczej nikomu nie wyrządzi krzywdy, czego nie można powiedzieć o kanciastych dronach. Z tej racji, mają być zdecydowanie bezpieczniejszym rozwiązaniem, jeżeli chodzi o np. filmowanie różnych wydarzeń znad głów tłumów ludzi. Mini-sterowiec ma jeszcze jeden as w rękawie, którym jego producenci chcą przekonać do siebie potencjalnych klientów. Jego niemałą powierzchnię można ozdobić wedle własnego widzimisię, co ma szansę przyciągnąć zwłaszcza organizacje, którym marzy się latająca nad setkami ludzkich głów reklama.
Czy pomysł na mini-sterowce rzeczywiście chwyci? Drony na razie trzymają się mocno, Skye zaś dopiero będzie probowało zdobyć większe grono popleczników. Swój „imprezowy debiut” zaliczy niebawem w Las Vegas, gdzie będzie filmować targi edukacyjne NAB.
http://www.gizmag.com/skye-aerotain-flying-camera/42906/