Zarówno Google, jak i Facebook kombinują nad sposobem na jak najefektywniejsze dostarczanie internetu do nawet najbardziej oddalonych zakątków naszej planety. Obydwa molochy w swych dążeniach postawiły na swoiste „bombardowanie” potencjalnych użytkowników dostępem do sieci z powietrza: Facebook postawił na zasilane bateriami słonecznymi drony, podczas gdy Google preferuje trzymać się bardziej tradycyjnych balonów. Ten drugi postanowił jednak zapożyczyć nieco od konkurenta i do swej powietrznej floty ma zamiar również włączyć bezzałogowe rozwiązania.
Ich ziejąca internetem maszyna przygotowywana jest na bazie autonomicznego samolotu Centaur. Jeżeli wszytko pójdzie zgodnie z planem, w dziedzinie dostarczania dostępu do sieci Googlowy Centaur nie będzie miał sobie równych – docelowo ma korzystać z niezwykle szybkiego bezprzewodowego połączenia 5G, które dopiero jest jeszcze testowane. 5G ma być o 40 razy szybsze od znanego nam już 4G, posiada jednak pewną wadę. Jego przesyłanie jest mocno energochłonne. Jeżeli Google ma zamiar rzeczywiście uzbroić w takie połączenie Centaura, musi znaleźć sposób by maszyna miała wystarczająco mocy i na latanie, i na dostarczanie tego ultra-szybkiego internetu.
Google stara się zachować dyskrecję odnośnie szczegółów tego projektu. Dziennikarzom z The Guardian udało się tylko wyśledzić, że obecnie internetowy gigant testuje na pewnym odległym zakątku meksykańskiej strefy powietrznej, znanej pod kryptonimem Spaceport Authority. Wiadomo również, że maszyna zachowa swoją oryginalną funkcję „opcjonalnego pilotażu”. Oznacza to, że choć doskonale radzi sobie sama, to ze względu na jej rozmiary nic nie stoi na przeszkodzie, by ktoś wskoczył do jej kabiny i poleciał nią jak zwyczajnym samolotem.
Wyścig o powietrzną dominację internetową trwa w najlepsze. Czy Facebook w odpowiedzi na pomysły Google wyskoczy z jakimś kontr-projektem?
http://www.popsci.com/googles-project-skybender-is-another-internet-firing-drone