
Firma DreamHammer sprzedająca dronowskie oprogramowanie dla wojska i wywiadu, udostępniła właśnie wersję beta Ballisty, „managera roju” dla rynku, np. firm logistycznych. Pewnie niedługo także indywidualni użytkownicy zaczną tego potrzebować na e-wszczepki 🙂
Drony chyba naprawdę zaleją (czy „ob-roją”?) nas już niedługo. Może nie wszędzie są finanse dla inwestycji w taki sprzęt, ale bardzo często inwestycja się zwróci. Przykładowo: I) w rolnictwie do bieżącego badania stanu i fazy rozwoju roślin oraz zmiany warunków środowiskowych, po czym do aplikacji różnych środków (np. firma Bosh Precision Agriculture); II) w logistyce – do zarządzania lokalnym ruchem drogowym, czy flotami pojazdów, a nawet np. do fizycznego rozwożenia paczek zamiast vanów/kurierów (! pionierem chce być np. firma Matternet); III) w przeciwdziałaniu katastrofom i ich skutkom (np. kilka dni temu uniwersytet z Arabii Saudyjskiej informował że zbudują system ostrzegania przeciwpowodziowego); IV) w turystyce i rozrywce (dokumentowanie wydarzeń – np. sportowych, dodatkowy kontakt ze zwiedzanym miejscem – np. wlot do krateru lub skan terenu w podczerwieni lub nadfiolecie); V) w ochronie środowiska, nadzorowaniu rezerwatów, ekosystemów itp. To pierwsze z brzegu cywilne dziedziny zastosowań dronów, ale na pewno nie wszystkie (inny niezwykły przykład: pomysł PirateBay z zeszłego roku, żeby drony latające na niskich orbitach były serwerami dla torrentów).
Ale, sporo w tej dziedzinie dopiero się rozwija. Przykładowo, liczne drony wymagają rozbudowanego zaplecza do obsługi – niekiedy nawet 200 pracowników musi obsługiwać pojedynczy dron. Dlatego, pierwsze wersje oprogramowania pozwalającego na integrowanie zarządzania wieloma takimi maszynami naraz, w ofercie firmy DreamHammer, dobrze sprzedawały się od dwu lat w wojsku i wywiadzie. A teraz właśnie, pojawiła się „beta release” dla sektorów nie-państwowych. Software nazywa się Ballista i jest oparty o otwartą, wielo-wymiarową i multi-kompatybilną platformę programistyczną, pozwalającą kontrolować liczne bezzałogowe wehikuły. „Efekt wow”: wehikuły różnych dostawców i nie tylko latające, bo też pływające, jeżdżące, chodzące. Można to uruchamiać nawet na tabletach, czy smartfonach. Częścią wersji pudełkowej jest software development kit (SDK), czyli narzędzie do podpinania różnych konkretnych dronów, czy robotów, albo dodatkowych aplikacji.
Bez wątpienia, gdy UAV – zabawki, czy drony – modele hobbystyczne, otrzymają w rozwoju technologicznym dalsze zasięgi sterowania, większą sprawność ruchową, wydajniejsze źródła zasilania, to kontrola wielu ich na raz przyda się również nam, „odbiorcom końcowym”. Jak to będzie ciekawie, pożyć w takim s-f, że np. można czegoś szukać lub coś dokonywać na mieście lub w centrum handlowym, rozsyłając roje botów, których zaawansowaną kontrolę upraszcza dla nas jakieś oprogramowanie, dostępne nam np. przez interfejs EEG. Ale … okulary, czy headsety (tak jak smartfony + czujniki na ubraniu) to pewnie forma pośrednia – po co to nosić, jak można (będzie) sobie to mikro-wszczepić? 🙂
źródło źródło źródło źródło źródło źródło źródło