Co by nie mówić o dronach, jedno z pewnością trzeba im przyznać – są wściekle energożerne. Dla większości z nich nawet 30 minut w powietrzu to wysiłek przekraczający możliwości ich baterii. Powiewem świeżości jest zatem dron o kryptonimie PARC (Persistent Aerial Reconnaissance and Communications), który, tak dla odmiany, teoretycznie może wisieć w powietrzu aż do końca świata.
Gadżet od CyPhy Works omija problem wyczerpującej się baterii za pomocą kabla wykonanego z mikrofilamentów, dostarczającego maszynie mocy prosto z generatora na ziemi. Specjalistyczna konstrukcja przewodu gwarantuje, że nie obciąża on drona przeszkadzając mu w pracowitym unoszeniu się nad ziemią. Choć teoretycznie PARC mógłby sobie spokojnie wisieć na nieboskłonie tak długo jak kabel podłączony byłby do jakiegoś zasilacza, w praktyce producenci sugerują, żeby jego lot nie trwał dłużej niż 100 godzin.
Ktoś mógłby się zastanawiać co zdarzy się, gdy jakiś spryciarz postanowi odciąć dronową „pępowinę”. Na szczęście CyPhy Works pomyślało o tym wcześniej i w razie takiego wypadku PARC uruchamia małą, awaryjną baterię. Jej zasoby w zupełności wystarczają, by wykonać szybkie, awaryjne lądowanie, które oszczędzi właścicielowi kosztownej wycieczki do sklepu po kolejny model drona.
Kabel służy nie tylko jako zasilacz. Gwarantuje także, że wszelkie dane z maszyny będą błyskawicznie spływać do komputera użytkownika. Dodatkowym plusem przesyłania informacji przez kabel jest to, że podróżując w ten sposób są odporne na próby zhackowania.
Komu przydałby się dron, który swoją mobilność poświęca na rzecz nieskończonych zasobów energii? Ot, chociażby stacjom telewizyjnym mogącym dzięki PARCowi obserwować niskim kosztem ciekawe wydarzenia z nieba. Dotychczas do tego celu używało drona amerykańskie wojsko, wykorzystując go jako powietrznego obserwatora. Nawiasem mówiąc, to własnie na życzenie wojskowych zza oceanu powstał projekt tej maszyny.
Fot. źródło www.flickr.com Chris Blank
http://www.sciencealert.com/this-unique-drone-can-fly-indefinitely-and-doesn-t-need-to-land