
Autyzm jest jedną z najbardziej tajemniczych chorób, której bezpośrednie przyczyny, dokładne symptomy i faktyczny wpływ na mózg człowieka wciąż pozostają zagadką, zwłaszcza w dziedzinach psychologii, psychiatrii i neurologii. Jednak naukowcom z Uniwersytetu Stanford udało się połączyć kilka faktów, dzięki czemu dowiedli, że dzieci cierpiące z powodu autyzmu reagują na ludzki głos inaczej niż zdrowe.
Uczeni przebadali dwadzieścioro dzieci o podobnym ilorazie inteligencji i umiejętności czytania, z czego jedna połowa wykazywała oznaki zaawansowanego autyzmu, a druga miała szczęście być zdrowa. Naukowcy skupiali się głównie na aktywności pomiędzy różnymi obszarami mózgu. Istnieje bowiem teoria, że jego region odpowiedzialny za funkcjonowanie w społeczności, a dokładniej ten, który interpretuje ludzki głos, u obu grup inaczej oddziałuje na tzw. ośrodek przyjemności.
Badania te w dość dużym stopniu tę teorię potwierdzają – uczeni mówią, że między rzeczonymi obszarami mózgu u osób z autyzmem rzeczywiście występują zdecydowanie słabsze połączenia. Innymi słowy oznacza to, że obarczeni chorobą nie czerpią z mówienia do nich przyjemności, a jeśli czerpią, to w zauważalnie mniejszym stopniu. Naukowcy dowiedli ponadto, że wspomniany obszar przetwarzania głosu w przypadku choroby ma też słabsze połączenia z częścią mózgu kontrolującą emocje. To wszystko z neurologicznego punktu widzenia wyjaśniłoby powód, dla którego dzieci z autyzmem wykazują niemal całkowity brak zainteresowania relacjami społecznymi – ich mózgi ich za to w żaden sposób nie nagradzają.
Badanie to nie wyznacza nowych szlaków ani nowych wskazówek co do leczenia czy choćby diagnozowania autyzmu. Ważne jest też to, że objęło ono bardzo wąską grupę doświadczalną. Ale mimo wszystko jest to niezwykle istotne odkrycie i zapewne nie od razu, ale być może w przyszłości przyczynią się do ewoluowania tej dziedziny nauki.