Autonomiczne auta prędzej czy później wjadą do naszych metropolii. Naukowcy jednak ostrzegają, że popularyzacja tej technologii może przyczynić się do znacznego spowolnienia ruchu samochodowego, zwłaszcza w centrach miast.
Posiadanie samochodu zdolnego do samodzielnej jazdy to dużo potencjalnych korzyści. Takie auto nie tylko będzie mogło nas np. odwieźć po imprezie do domu, ale również pozwoli zaoszczędzić na płatnym parkowaniu, krążąc powoli po mieście, podczas gdy my robimy zakupy czy też załatwiamy sprawę w urzędzie.
Właśnie rozpowszechnienia się tego drugiego zachowania obawiają się naukowcy z Uniwersytetu w Kalifornii – stanu, który przoduje w rozwoju technologii aut autonomicznych. Zdaniem profesora Adama Millard-Balla, krążące samochody spowalniałyby ruch nie tylko samą swoją obecnością, ale równię prędkością z jaką by się poruszały. Według badacza kierowcy staraliby się jak najbardziej oszczędzać, ustawiając w autach tryb ekonomicznego, a co za tym idzie, powolnego jeżdżenia.
Profesor Millard-Ball sprawdził swoją teorię za pomocą komputerowej symulacji ruchu w centrum San Francisco, do której wpuścił 2 000 krążących bez celu samochodów autonomicznych. Ta liczba wystarczyła, by ruch w centrum miasta zwolnił do zaledwie 3 kilometrów na godzinę.
Podobne zjawisko można zaobserwować już teraz przy dużych lotniskach, gdzie oczekujący na przylot samolotu kierowcy krążą po okolicznych drogach, unikając w ten sposób wysokich opłat parkingowych. Profesor Millard-Ball ostrzega, że choć nikt obecnie jeszcze nie posiada prywatnych samochodów autonomicznych, to jeżeli chcemy uniknąć „koszmaru ostatecznie zakorkowanych miast”, to musimy już teraz zacząć pracować nad sposobem, który pozwoli w przyszłości zredukować to zjawisko.
Źródło: https://news.ucsc.edu/2019/01/millardball-vehicles.html
fot. https://www.flickr.com/