
Przy okazji zamknięcia i otwarcia roku, można się zastanawiać, jak różne były ludzkie sposoby prezentowania czasu. Garść przykładów z różnych kultur ukazuje np. że nie wszyscy mają lata czy miesiące, a u niektórych nowy rok wędruje.
Najbardziej obce nam sposoby mierzenia czasu, znajdujemy w tzw. społecznościach „tradycyjnych”, „plemiennych” (kiedyś zwanych często „prymitywnymi”). Amodawa to liczące około 150 osób plemię odkryte w 1986r w amazońskich lasach. Nie mierzą oni czasu, nie mają pojęć tygodnia, miesiąca czy roku. Odnoszą się co najwyżej do dnia i nocy oraz pory deszczowej/suchej. Nie liczą jednak tych sezonów (ich system liczb to tylko 1-4), tak by np. przypisywać wiek ludziom (ile ktoś ma „wiosen”). Mają natomiast taki zwyczaj, że gdy ktoś znacząco zmienia wiek biologiczny, to zmienia imię (np. kilkulatek przekazuje imię noworodkowi).
{jumi [adv/advfront.php]}
Piraha, to również plemię amazońskie i również bardzo odmienne kulturowo od nas. Nie tylko nie mają pojęć miar czasu, ale nawet w ogóle nie mają opowieści z przeszłości – mitycznej czy plemiennej. Nie mają systemu liczbowego. Nawet relacje pokrewieństwa pokazują ograniczenie – mają nazwy tylko na rodzeństwo i rodziców/dzieci, ale już nie na ciotki/wujków, czy kuzynów.
Tego typu kultur zapewne było/jest więcej. Ich przedstawiciele żyją po prostu czasem teraźniejszym – konkretnymi wydarzeniami w których uczestniczą. Wcale nie są „prymitywni” – ich złożoność rozbudowuje się po prostu w innych wymiarach, niż nasza.
Gdy różne kultury stawały się bardziej zainteresowane mierzeniem czasu, najczęściej opierały się na księżycu i/lub słońcu (kalendarze lunarne, solarne, luno-solarne). Jednakże często nie chodziło tu o jakiś precyzyjny albo samodzielny system. Obserwowano fazy księżyca i/lub przesilenia słoneczne. Ale przykładowo, Eskimosi z Labradoru orientowali się na cienie rzucane przez pewne charakterystyczne skały, Dayakowie z Borneo i Kafirowie z Hindukuszu rozpoznawali przesilenie gdy słońce przez pewien czas zachodziło/wstawało w okolicach określonego punktu na horyzoncie. Nie są to zbyt precyzyjne miary i niekiedy „starsi” w dyskusji ustalali czy już jest jakiś czas, czy nie.
Jednocześnie wiele tradycyjnych kultur nie liczyło księżycowych miesięcy, czy dni lub słonecznych przesileń. Raczej poszczególne miesiące i pory roku „mapowano” różnymi cyklicznymi tematami, ważnymi dla danej ludności. Np. w Mongolii używano „kalendarzy” wilczych, lisich, czy niedźwiedzich – np. okresów gdy dane zwierzęta budzą się z hibernacji, zmieniają futra, zbierają tłuszcz, zbierają trawy do legowiska. Nasze nazwy miesięcy też ujawniają taką historię – np. „kwiecień” od kwiatów, „czerwiec” od robaków, „wrzesień” od wrzosów”, „listopad” od liści, itd. (ale np. „marzec” jest przejęty z łaciny – czy dla naszych przodków nic ciekawego w marcach się nie działo?).
{jumi [adv/advfront.php]}
Opieranie się na księżycu lub księżycu i słońcu, z jednoczesnym liczeniem miesięcy (a nie np. obserwacją zmian przyrody) przynosiło kłopoty arytmetyczne różnym kulturom. Mierząc rok słoneczny cyklami księżyca, trzeba co kilka lat dodawać jeden miesiąc (13ty) – tak funkcjonował np. kalendarz hebrajski czy tybetański. Ciekawy tradycyjny kalendarz islamski jest jedynie księżycowy – zatem rok ma o 10-11 dni mniej niż faktyczny przyrodniczy i miesiące „rozjeżdżają się” wobec pór roku – dopiero co 33 islamskie / 32 słoneczne lata, cykle się synchronizują. Nowy rok więc czasem mają w naszej zimie a czasem w lecie. Również tradycyjnie księżycowy kalendarz Nepalski, ma dzień Nowego Roku w naszym kwietniu i aby dopasować liczbę dni w roku, każdy z dwunastu miesięcy w innym roku ma dopasowywaną długość – od 29 do 32 dni. Ogólnie kalendarze społeczności buddyjskich mają często silny element lunarny.
Do najbardziej złożonych w historii należał kalendarz Majów, który m.in. łączył 2 cykle: rytualny (26- dni skomponowanych ze złożenia okresów 20 i 13 dniowych) i słoneczny (18 „miesięcy” po 20 dni i jeden 5 dniowy). W pewnej ilości kultur ustalenia kalendarzowe były opierane na obserwacjach astronomicznych, niekiedy dość zaawansowanych – np. to egipcjanie już ok. 3000 lat p.n.e. chyba jako pierwsi obliczyli 365 dniowy rok słoneczny (m.in. obserwacja Syriusza).
Dzień Nowego Roku, w różnych kulturach wypadał praktycznie przez cały „nasz” (gregoriański) rok. Np. we wrześniu u pewnych społeczności z Etiopii, w październiku u Gujarati (Indie), w marcu u Irańczyków, w czerwcu u Kutchi (Indie).
Oprócz różnic w mierzeniu czasu, można także podkreślać różnice w jego przeżywaniu. Przykładowo mówi się, że współcześni Japończycy są bardzo ściśli w mierzeniu czasu – np. pociąg uznaje się za opóźniony, już powyżej minuty. Tymczasem ich sąsiedzi Chińczycy zadziwiali XIX wiecznych podróżników odwrotną cechą: spóźnienie do kilku godzin, a niekiedy nawet o całe dnie nie wywoływało żadnego poczucia zakłopotania. Często używano zegarów wodnych lub długości palenia się kadzidła. Chińczycy bardzo chętnie zaczęli kupować precyzyjne zegarki mechaniczne od europejczyków. W 1930 Lin Yutang napisał książkę „Ważność życia” w której krytykował zachodnie „mechaniczne” reguły życia wobec ówczesnych chińskich swobodniejszych. Dziś jednak „czas to pieniądz” to bardzo często używane w Chinach powiedzenie.
Załączona grafika obrazuje teorię kalendarzowego znaczenia Stonehenge.
źródło ; źródło ; źródło ; źródło ; źródło