Niedawne pożary lasów w Kalifornii pokazały, jak ciężko okiełzać tak rozszalały żywioł ognia. Jednym z przydatniejszych narzędzi do walki z gigantycznymi pożarami lasów są samoloty „bombardujące” ogień wodą. Mają one jednak pewną wadę, którą być może uda się wyeliminować w toku prac nad nową generacją tych samolotów.
Owa wada to tzw. czynnik ludzki – podczas olbrzymich pożarów w rodzaju, które nawiedziły Kalifornię niezbędna jest wytężona praca przez całą dobę, odbywająca się na dodatek w skrajnie niesprzyjających warunkach. Ilość pilotów jest zaś zawsze ograniczona, a ich maksymalny czas pracy podlega przepisom.
Te ograniczenia mają zostać wyeliminowane przez wprowadzenie do służby autonomicznych samolotów gaśniczych. By opracować taką maszynę siły połączyły dwie amerykańskie firmy technologiczne: Drone America, które jak sama nazwa wskazuje wyspecjalizowane jest w produkcji nowoczesnych dronów oraz Thrush Aircraft, jeden z głównych dostawców technologii wodnych „bombardowań”. Razem chcą opracować będący w stanie operować samodzielnie samolot, który wesprze w zwalczaniu pożarów maszyny sterowane przez żywych pilotów.
Według założeń projektu ten duży dron gaśniczy ma być w stanie zrzucić na objęte pożarem miejsca ładunek wody bądź środka przeciwogniowego o pojemności około 3000 litrów. Dodatkowo ma pełnić funkcję podniebnego zwiadowcy – firmy planują go wyposażyć cały zestaw czujników, kamer oraz sprzętu do transmisji danych, który pozwoli przekazać zdobyte informacje do naziemnego centrum dowodzenia, gdzie posłużą do stworzenia aktualnej mapy sytuacyjnej.
Firmy planują również poeksperymentować z innym zastosowaniem tej maszyny, takim jak np. dostawy pomocy humanitarnej czy udzielania wsparcia podczas klęsk żywiołowych. Priorytetem jest jednak funkcja przeciwpożarowa. Nie wiadomo jeszcze, kiedy gaśniczy dron wejdzie do służby, ale firmy deklarują, że zostały już rozpoczęte intensywne prace.